Czy czytaliście książkę Allison Pearson "Nie wiem, jak ona to robi ?" Właściwie powinnam napisać, czy czytałyście, bo nie posądzam o to żadnego mężczyzny :-). Ja czytałam i podobała mi się, chociaż oczywiście większość "szanowanych" krytyków, jak na krytyków przystało, skrytykowało to sprzedane w milionach egzemplarzy babskie czytadło. O sukcesie książki świadczy przede wszystkim fakt, iż na jej podstawie nakręcono film, i to
z nie byle jaką obsadą - Sarah Jessica Parker, Greg Kinnear i sam James Bond czyli Pierce Brosnan w rolach głównych.
z nie byle jaką obsadą - Sarah Jessica Parker, Greg Kinnear i sam James Bond czyli Pierce Brosnan w rolach głównych.
Przypomnę krótko, o co chodziło zarówno w filmie jak i w książce. Powieść napisana w formie dziennika Kate Reddy, młodej matki dwojga dzieci, żony
i pracownicy dużego funduszu inwestycyjnego. Kate stara się pogodzić udane życie zawodowe (czytaj kariera !) z udanym życiem rodzinnym. Nie do końca jej się to udaje. W pewnym momencie musi wybierać pomiędzy karierą w pracy a karierą w domu. Jestem przekonana, że wiele kobiet, czytając książkę czy też oglądając film, miało wrażenie, jakby oglądało własne życie. Pewnie dlatego zarówno książka jak i film spotkały sie z tak dużym zainteresowaniem. Nie powiem, jaki był finał, gdyż może nie wszyscy czytali książkę czy też widzieli film. Proponuję jednak zacząć od książki, która jest, jak to zazwyczaj bywa, lepsza. Nie jest to klasa "Dziennika Bridget Jones" (pomimo że przy promowaniu jej często porównywano te dwa tytuły), ale myślę, że jest to całkiem fajne czytadło dla matek, żon i kochanek. Dodam jeszcze, że Kate ma męża, który nie do końa spełnia się zawodowo, co też oczywiście wpływa niekorzystnie na ich związek.
Teraz jeszcze trochę o filmie: czterdziestokilkuletnia Sarah Jessica Parker gra trzydziestokilkuletnią Kate - no cóż, w Hollwywood to norma! Tam 40 -latki wyglądają jak 20 lub 30 - latki, więc to tylko taka moja złośliwość kobieca, że o tym wspominam. Bardziej byłam niezadowolona, gdy dowiedziałam się, że jej męża gra Greg Kinnear, którego nie lubię. Na pocieszenie dostałam samego Pierca Brosnana, wprawdzie już troszkę podstarzałego, ale nadal wściekle przystojnego, w roli nowego współpracownika Kate, który zaczyna się nią interesować nie tylko służbowo. Oj! Miałabym dylemat ! :-).
Akcja filmu rozgrywa się w Bostonie (książkowy oryginał to Londyn) oraz
w Nowym Yorku. W Bostonie, w pięknym, dużym "townhouse" mieszka Katę
z rodziną, a do Nowego Yorku jeździ służbowo. W Polsce nie ma takich miejskich domów; takim odpowiednikiem mogą być nasze segmenty, tylko u nas znajdują się one najczęściej na przedmieściach i są raczej niskie, jednopiętrowe.
Większość zdjęć powstało jednak w Nowym Yorku. Dom, który udawał bostoński townhouse Kate, tak naprawdę znajdował się w Nowym Yorku, gdzie kręcono większość scen, a sceny wewnątrz kręcone były w nowojorskim studiu, gdzie po prostu zbudowano całą scenografię. Jak zobaczycie zdjęcia wnętrza domu Kate, nie uwierzycie, że nie są one prawdziwe. I to właśnie uwielbiam w amerykańskich filmach czy serialach (nie mówię tu oczywiście o serialach typu "Moda na Sukces" :-)). Nasze filmy czy seriale często
z jednej strony aż rażą tą studyjnością z drugiej nadmiarem realizmu.
Ale dość już tej pisaniny, popatrzmy na zdjęcia. Zaczynam od widoku zewnętrz.
w Nowym Yorku. W Bostonie, w pięknym, dużym "townhouse" mieszka Katę
z rodziną, a do Nowego Yorku jeździ służbowo. W Polsce nie ma takich miejskich domów; takim odpowiednikiem mogą być nasze segmenty, tylko u nas znajdują się one najczęściej na przedmieściach i są raczej niskie, jednopiętrowe.
Większość zdjęć powstało jednak w Nowym Yorku. Dom, który udawał bostoński townhouse Kate, tak naprawdę znajdował się w Nowym Yorku, gdzie kręcono większość scen, a sceny wewnątrz kręcone były w nowojorskim studiu, gdzie po prostu zbudowano całą scenografię. Jak zobaczycie zdjęcia wnętrza domu Kate, nie uwierzycie, że nie są one prawdziwe. I to właśnie uwielbiam w amerykańskich filmach czy serialach (nie mówię tu oczywiście o serialach typu "Moda na Sukces" :-)). Nasze filmy czy seriale często
z jednej strony aż rażą tą studyjnością z drugiej nadmiarem realizmu.
Ale dość już tej pisaniny, popatrzmy na zdjęcia. Zaczynam od widoku zewnętrz.
Jak zobaczyłam ten dom, przypomniał mi się jeden z moich ukochanych seriali amerykańskich Ally McBeal :-).
A teraz nareszcie przejdę do wnętrz. Już od holu zwrócę uwagę na dwie rzeczy: piękne drewniane białe drzwi i wykończenia ścian, grube, wysokie listwy przypodłogowe (to moje marzenie!) i schody - piękne, klasyczne, drewniane. Druga rzecz, która bardzo mi się podoba, to wierne oddanie scenografią stylu życia rodziny - od wejścia widać bałagan na szafce z butami, wózek dziecięcy upchany w kącie, jakiś dziecięcy samochodzik,
no i super pomysłowy wieszak.
I dalej prosty długi hol i kolejne zachwyty ! Tym razem cudowne lampy wiszące, kinkieciki , bardziej widoczne duże białe drzwi z ślicznymi szybkami, no i podłoga - proste, surowe dechy ! Wprost nie mogę uwierzyć, że to wszystko zostało zbudowane w studio. I jeszcze pozwolę sobie na sarkazm - czy widzicie tu gdzieś halogeny, podwieszane sufity :-) ?
A dalej jeszcze lepiej. Poniżej salon, akurat w trakcie przygotowań do zabawy urodzinowej. Nie wspomniałam wcześniej o kolorach. Generalnie obowiązują dwie główne barwy - złamana biel i błękit, a w jadalni chyba jest jeszcze beż, ale nie jestem pewna. A teraz pozachwycam się tym salonem. Prostota, luz, bezpretensjonalność, ale i też mnóstwo pięknych rzeczy; lampy, komody, cudownie wykończone duże, białe okna, wygodna duża sofa. A w tym wszystkim artystyczny bałagan, mnóstwo dziecięcych zabawek, ubranek:-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz